Po dwugodzinnej odprawie i formalnościach siedzieliśmy już w niedużym Airbusie, za 2 godziny mieliśmy być w stolicy Katalonii. Lot okazał się być bardzo spokojny. Widoki Alp, i Pirenejów zapierają dech, a lądowanie nad cudownie położoną Barceloną to przeżycie prawie duchowe - Z jednej strony wzgórza, z drugiej Morze Sródziemne, a całe miasto usiane katedrami - piękne. Lądujemy na El Prat krótko po 15. Na zewnątrz przyjemne ciepło - 27 stopni, miła odmiana od berlińskich 10. Autobusem jedziemy do centrum, na Placa Catalunya. Jesteśmy w Barcelonie.